2012/05/30

Lucy Maud Montgomery "Ania z Wyspy Księcia Edwarda"



Dawno już nie byłam na Zielonym Wzgórzu. Nie odwiedzałam też Złotego Brzegu przez jakiś czas. Dopiero teraz postanowiłam sprawdzić, co dzieje się u państwa Blythe'ów. Trochę się obawiałam, że czar opowieści o losach Ani już minął, że po tylu latach nie będzie mi łatwo przebrnąć przez tekst Lucy Maud Montgomery. Jakże się myliłam! Kiedy zaczęłam czytać, trudno mi było odłożyć książkę. Ponowne spotkanie z mieszkańcami Wyspy Księcia Edwarda było jak powrót do dzieciństwa, do najprzyjemniejszych chwil. Opowiadania zebrane w tym tomie mają w sobie to, co najlepsze w serii książek o rudowłosej Ani Shirley - ciepło, humor, optymizm. I chociaż nie brak w nich tragicznych zdarzeń, to jednak przekonują, że zawsze jest nadzieja, bo życie toczy się dalej.
W utworach Lucy Maud Montgomery wzrusza mnie nieustannie wiara w ludzi, w sprawiedliwość i triumf miłości. Jej opowiadania, chociaż nie ma w nich wiedźm ani krasnoludków, są trochę jak baśnie, w których zło przegrywa, a dobro zwycięża. Są to jednak historie, w które nawet dorosłym nietrudno uwierzyć :)

2012/05/22

Joanna Szczepkowska "Kocham Paula McCartneya"



Czytanie powieści Szczepkowskiej było dla mnie jak powrót do dzieciństwa. Przywoływałam obrazy, słowa, zapachy, uczucia. Bawiłam się jak mała dziewczynka. Czasem uśmiechałam się do książki i miałam ochotę krzyknąć: "U mnie było tak samo!". Niekiedy jednak ze zdziwieniem stwierdzałam, że "U mnie było inaczej".
Podróżowałam sobie zatem po przeszłości razem z bohaterami powieści Szczepkowskiej. Wędrówka była bardzo przyjemna - wzruszająca, zaskakująca i zabawna. Ale książka nie jest ani podręcznikiem historii, ani zapisem wspomnień. To opowieść o losach czterech kobiet, których lata dzieciństwa i młodości przypadły na okres PRL-u. Historia dziewczynek naznaczona została tajemnicą, którą czytelnik niespiesznie, krok po kroku odkrywa na kolejnych stronach książki. Do podróży w czasie i przestrzeni (Warszawa, połowa lat sześćdziesiątych) można więc dodać nową atrakcję - zabawę w detektywa. Ja się nie nudziłam :)

2012/05/12

Ałbena Grabowska-Grzyb "Tam, gdzie urodził się Orfeusz"


Niedawno wędrowałam z Blondynką po śladach Ernesta Che Guevary, a teraz postanowiłam dotrzeć Tam, gdzie urodził się Orfeusz. Z Kuby błyskawicznie przeniosłam się więc do Bułgarii.
Ałbena Grabowska-Grzyb opowiada o kraju, w którym spędziła dzieciństwo i do którego wraca w dorosłym już życiu. Opisuje zwyczaje obowiązujące w Rodopach, przekazuje bułgarskie legendy. W swoją opowieść umiejętnie wplata informacje o historii kraju, literaturze i kulturze. O jedzeniu pisze tak, że można niemal poczuć smak i zapach sera sirene, cygańskiej banicy, łukanki, milinek i wielu, wielu innych pyszności. Wszystko to składa się na rozległą panoramę Bułgarii i tworzy możliwie pełny obraz życia w Rodopach, czyli właśnie Tam, gdzie urodził się Orfeusz.
Kiedy razem z autorką podróżowałam w czasie i przestrzeni szukając śladów mitycznego bohatera, zwracałam uwagę na miejsce kobiety w bułgarskim społeczeństwie, na podobieństwa językowe i kulturowe pomiędzy Polską a krajem położonym nad Morzem Czarnym. Przede wszystkim jednak byłam zachwycona serdecznością mieszkańców Czepełare. Po skończonej wyprawie z żalem odłożyłam książkę. Postanowiłam jednak, że wrócę kiedyś do Bułgarii :)

2012/05/05

Katarzyna Krenz "W ogrodzie Mirandy"



To już drugie moje spotkanie z prozą Katarzyny Krenz (pierwszą książką autorki, z jaką się zetknęłam, była "Lekcja tańca", którą gorąco polecam!). Tak jak poprzednie, było bardzo przyjemne. Dopisałam zatem autorkę do listy moich ulubionych autorów.
Katarzyna Krenz prezentuje tym razem historię kobiety, która po utracie niemal wszystkiego próbuje odnaleźć się na emigracji i na nowo buduje swoje życie. Trudna sytuacja, w jakiej się znalazła, wymaga od niej ogromnej odwagi, konsekwencji i zaradności.
"W ogrodzie Mirandy" to niezwykle ciepła i mądra opowieść o marzeniach i sile niezbędnej do ich realizacji, o przyjaźni, miłości, poszukiwaniu szczęścia.
Jako czytelnik lubię się delektować książkami Katarzyny Krenz. Staram się je niespiesznie smakować, a nie połykać, ponieważ chcę jak najdłużej pozostać w świecie przedstawionym, wcale nie wolnym od nieszczęść (a dzięki temu realistycznym), ale przepełnionym nadzieją.
Warto przeczytać!

2012/05/01

Majowa lista

Książka niejedno ma imię...
1. Katarzyna Krenz, W ogrodzie Mirandy
2. Ałbena Grabowska-Grzyb, Tam, gdzie urodził się Orfeusz
3. Joanna Szczepkowska, Kocham Paula McCartneya
4. Lucy Maud Montgomery, Ania z Wyspy Księcia Edwarda

2012/04/30

Beata Pawlikowska "Blondynka na Kubie"


Jestem rozczarowana. Bardzo lubię słuchać Beaty Pawlikowskiej. Uwielbiam, kiedy opowiada o egzotycznych krajach, o przygodach, kiedy zachęca do podróżowania. Zaraża mnie optymizmem i pasją. Mam ochotę spakować się i wyjechać gdzieś daleko. Najlepiej natychmiast! Z książką jest nieco inaczej.
Podróż na Kubę zaczyna się bardzo dobrze. Oglądamy kraj oczami zwykłego turysty. Dzięki temu zyskujemy praktyczne informacje dotyczące pobytu na tej niezwykłej wyspie. Dowiadujemy się na przykład, jakie środki transportu dostępne są dla przyjezdnych. Zwiedzamy później Kubę razem z Beatą Pawlikowską i... nie jest już tak dobrze. To nie zwykła wycieczka. Znajdujemy się bowiem "na tropach prawdy Ernesta Che Guevary". Autorka wędruje po wyspie i próbuje poznać słynnego rewolucjonistę, zrozumieć motywy jego postępowania. Prezentuje portret Che utkany głównie z domysłów. Odkrycie prawdy o człowieku to zadanie tyleż ambitne, co karkołomne. Pełna wiedza o kimś nie jest możliwa do zdobycia. Próbować jednak warto.
Zabrakło mi w tej opowieści iskierki, pasji, którą znajduję często w wypowiedziach Beaty Pawlikowskiej. Może zdecyduję się jeszcze kiedyś na książkową podróż z Blondynką, ale na razie wolę posłuchać podróżniczki.

2012/04/23

Cormac McCarthy "W ciemność"


Po Krwawym południku sięgnęłam po kolejną książkę McCarthy'ego. Wybrałam W ciemność, ponieważ wydała mi się bardziej kobieca niż poprzednio czytana przeze mnie opowieść, a to chyba ze względu na obecność bohaterki płci żeńskiej.
McCarthy opisał tym razem historię rodzeństwa, które połączył związek kazirodczy. Kiedy, tuż po porodzie, chłopak odbiera siostrze syna, dziewczyna wyrusza na poszukiwanie dziecka. Autor znów odwołał się do motywu drogi. Wędrówkę podejmuje nie tylko bohaterka, ale też jej brat, który próbuje ją odnaleźć, a także sprzedawca, który zaopiekował się niemowlęciem. Wszyscy oni dążą do szczęścia i szukają swojego miejsca, jednak w świecie pełnym przemocy, kłamstw i okrucieństwa nie jest to możliwe.
McCarthy przedstawił tu, podobnie jak w Krwawym południku, pesymistyczną wizję rzeczywistości. Bohaterowie nieustannie zmagać się muszą ze złem, niesprawiedliwością. W tej walce nie mogą liczyć na żadną pomoc. Każdy jest sam.
Książka McCarthy'ego do łatwych z pewnością nie należy. Czytało mi się ją jednak dużo lepiej niż Krwawy południk, być może ze względu na fabułę i na sposób narracji, dzięki któremu można równolegle śledzić losy bohaterki i jej brata. Motyw zniknięcia dziecka i jego poszukiwań wprowadza do powieści wątek kryminalny i sprawia, że czytelnik niecierpliwie dąży do rozwikłania zagadki i poznania zakończenia. Polecam!

2012/04/16

Cormac McCarthy "Krwawy południk"


Jeśli istnieje podział na literaturę męską i kobiecą, książkę tę przyporządkowałabym do pierwszej kategorii. Dlaczego? Ze względu na brutalność, surowy język (odpowiadający tematyce), obecność wulgaryzmów i naturalistyczne opisy.
McCarthy w swej powieści dotknął bardzo trudnego okresu w dziejach Ameryki. Na czas akcji wybrał połowę wieku XIX, czas masakry Indian. Bohaterem książki uczynił czternastoletniego chłopca, który ucieka z domu i rozpoczyna swoją podróż. Świat, w którym musi funkcjonować, skazany jest na zagładę. Wszystkie elementy tej nieprzyjaznej przestrzeni (przyroda, bohaterowie) zdają się być zniekształcone, dotknięte chorobą. Nawet rzeka, w której upatrywać można symbolu życiodajnej siły, ma kolor gliny.
Krwawy południk nie jest łatwą lekturą. Sposób narracji wymaga od czytelnika uwagi (niekiedy opowieść wydaje się zbyt chaotyczna i tylko dzięki skupieniu możliwe jest śledzenie kolejnych wydarzeń). Trudności w czytaniu wynikać mogą z niezgody na akty przemocy, których bardzo sugestywne obrazy przedstawił McCarthy.
Droga na Południe, którą wybiera bohater, jest pełna niebezpieczeństw. Tylko od nas zależy, czy podejmiemy trud i wyruszymy w podróż razem z chłopcem, a także, czy wytrwamy aż do końca. Warto!

2012/04/12

Alessandro D'Avenia "Biała jak mleko, czerwona jak krew"


Leo pisze: "Dla szesnastoletnich ludzi świat ma wymiary szkolnego podwórka". W przypadku głównego bohatera powieści nie jest to jednak prawda. Myśli Leo nie krążą wyłącznie wokół spraw szkolnych. Chłopiec zastanawia się nad sensem życia i próbuje zdefiniować miłość. Trudne doświadczenia sprawiają, że dojrzewa na naszych oczach. Uczucie, jakie łączy go z Beatrice, wpływa na zmianę jego podejścia do życia, do religii. Początkowo zanurzony w popkulturze, cytujący Batmana, bo "Batman ma zawsze rację", nie wierzący w istnienie Boga, bo "słownik T9 nie podrzuca słowa Bóg", poszukujący w internecie rozwiązania wszelkich problemów Leo dzięki chorej na białaczce dziewczynce odkrywa, na czym polega tajemnica szczęścia: "trzeba być sobą, nic więcej". Bohater powieści przestaje wątpić w zasadność wiary. Stwierdza: "Jeżeli Beatrice pisze do Boga, to znaczy, że Bóg na pewno istnieje". Przede wszystkim jednak uczy się akceptować życie i kochać je.
Książkę czyta się bardzo dobrze, ale po świetnym początku powieść traci nieco na oryginalności, zbliżając się do Oskara i pani Róży Schmitta. Na szczęście, zakończenie ratuje historię. Dzięki niemu nie jest to tylko kolejna łzawa opowieść o chorobie i wartości życia. Biała jak mleko, czerwona jak krew zyskuje szerszy wymiar i staje się bardziej uniwersalna. Trzeba zwrócić ponadto uwagę na operowanie kolorami i aluzje literackie (odwołania do twórczości Dantego). Z pewnością warto przeczytać tę wzruszającą historię.

2012/04/06

Kwietniowa lista

Kwiecień już się zaczął, więc najwyższy czas na publikację listy książek na ten miesiąc. Zachęcam do czytania :)
1. Alessandro D'Avenia, Biała jak mleko, czerwona jak krew
2. Cormac McCarthy, Krwawy południk
3. Cormac McCarthy, W ciemność
4. Beata Pawlikowska, Blondynka na Kubie

2012/03/31

Eduardo Mendoza "Brak wiadomości od Gurba"


Czy to nie dziwne, że ludzie chodzą na dwóch nogach? Że mieszkają w wielkich miastach, gdzie narażeni są na nieustanny hałas i oddychają zanieczyszczonym powietrzem? Dla Ziemian może nie, ale dla kosmity na pewno!
Niedługo po tym, jak znalazł się w Barcelonie, Gurb - przybysz z innej planety, zerwał kontakt z dowódcą. W tej sytuacji jego zwierzchnik opuścił statek kosmiczny i wyruszył na poszukiwania. Wędrując po ulicach hiszpańskiego miasta ze zdziwieniem przyglądał się ludzkim zwyczajom. Ponieważ to czysty intelekt, na czas pobytu na Ziemi potrzebował powłoki cielesnej. Przybierał postać znanych osób, ikon kultury, prowokując w ten sposób niecodzienne, często zabawne sytuacje (jako Gary Cooper został okradziony z portfela, pistoletów, gwiazdy szeryfa, kamizelki, koszuli, spodni, butów, ostrogi i harmonijki).
Bohater powieści Mendozy umożliwia spojrzenie na świat z dystansem. Śledząc poczynania kosmity, śmiejemy się z własnych słabości i przyzwyczajeń, na przykład z powszechnego kultu pieniądza: po zakupie 95 krawatów, latarki, manierki, butli gazowej, koszulki Barcy, rakiety tenisowej, sprzętu do windsurfingu ("w różowym fosforyzującym kolorze"), 30 par adidasów, 700 szynek pierwszego gatunku, 1/2 kg marchewki, maserati, sprzętu gospodarstwa domowego, stroju Indianina, 112 majteczek dla Barbie, bąka, 5 butelek wina z 1952 roku, ośmiolitrowego baniaka wina stołowego, złotego rolexa i 15 flakoników "Eau de Odoro" przybysz z innej planety melduje: "Dochodzę do wniosku, że pieniądze nie dają szczęścia, dezintegruję wszystko, co kupiłem, i ruszam dalej z rękami w kieszeniach i lekkim sercem" (Eduardo Mendoza, Brak wiadomości od Gurba, Kraków 2010, s. 32).
Książkę Mendozy czyta się bardzo dobrze. To zabawna powieść, dzięki której czytelnik spojrzy na znany mu świat z nieco innej perspektywy.

Cecelia Ahern "Na końcu tęczy"



Książkę Na końcu tęczy nazwać można współczesną powieścią epistolarną. Życie Rosie, Alexa i ich bliskich poznajemy wszak z krótkich liścików przesyłanych w czasie lekcji, e-maili, tradycyjnych listów. Dzięki takiej formie czytanie staje się przyjemnością i można nawet nie zauważyć, kiedy mijają kolejne godziny przy lekturze. Przez cały czas jesteśmy przecież zajęci układaniem tych strzępków informacji niczym puzzli w jedną całość. Co widzimy? Obraz niezwykle barwny, ale nie przesadnie koloryzowany. Obserwujemy życie bohaterów powieści. W wielu opisanych sytuacjach odnajdziemy na pewno wydarzenia, których sami doświadczyliśmy.
Rosie Dunne, główna bohaterka utworu Cecelii Ahern przeżyła wiele radosnych chwil. Jej życie nie było jednak usłane różami. Mimo trudności, momentów zwątpienia, osobistych tragedii kobieta wierzyła, że "na końcu tęczy" czeka ją szczęście, że spełnią się jej marzenia. Ta ufność dawała jej siłę do walki, do stawiania czoła wszelkim przeciwnościom losu. Chcecie się dowiedzieć, czy wygrała? Przeczytajcie :)
Powieść Cecelii Ahern sprawiła, że zatęskniłam za pisaniem listów. Takich, które nie mają końca, w których nie ma miejsca na fałsz, które podtrzymują i umacniają więzi z tymi, których kochamy.

Jacek Pałkiewicz "Sztuka podróżowania"


Książka Pałkiewicza to, jak informuje opis zamieszczony na okładce, "kompendium wiedzy", "istna biblia do konsultacji przed wyjazdem na urlop z rodziną czy wyprawą na drugi kraniec świata". W Sztuce podróżowania znaleźć można mnóstwo informacji dotyczących rozmaitych aspektów wypraw. Co włożyć do walizki? Dokąd jechać? Jaki rodzaj transportu wybrać? Jakie lekarstwa zabrać? Jakie szczepienia wykonać? Jak się uchronić przed kradzieżą? Odpowiedzi na te pytania znajdują się w książce Pałkiewicza. Autor pisze ponadto o słynnych podróżnikach i podróżniczkach, o niezwykłych przygodach eksploratorów, o zagrożeniach czyhających na turystów i o tym, jak poradzić sobie w sytuacjach stresowych.
Adresy przydatnych stron internetowych o turystyce, wiadomości o normach zwyczajowych i religijnych, o dokumentach niezbędnych w podróży, przepisach celnych, o tym, co ułatwia przetrwanie w amazońskiej dżungli, na pustyni, na biegunie czy w Himalajach... Ach, czego tu nie ma! A wszystko podane w pięknej szacie graficznej. Śliczne zdjęcia z malowniczych zakątków ziemskiego globu zachęcają do wyjazdów. Pozostaje więc tylko zaplanować wyprawę i zacząć się pakować, bo po przeczytaniu Sztuki podróżowania każdy będzie gotowy na "poznawanie i zaspokajanie głodu świata na nieprzetartych szlakach" (Jacek Pałkiewicz, Sztuka podróżowania, Poznań 2008, s. 36).

2012/03/26

Catherine Ryan Hyde "Podaj dalej"


Bieda, głód, choroby, przestępstwa, uzależnienia, bezrobocie... Życie nie zawsze jest lekkie, łatwe i przyjemne. A gdyby tak odmienić świat?
Uczniowie Reubena St. Claira, nauczyciela socjologii w gimnazjum w Atascadero w Kalifornii, otrzymali zadanie do wykonania. Polecenie brzmiało: "Pomyśl o czymś, co może zmienić świat, a następnie wprowadź to w czyn" (Catherine Ryan Hyde, Podaj dalej, Warszawa 2001, s. 41). Ćwiczenie nie było obowiązkowe, więc większość uczniów nie okazała zainteresowania. Tylko kilkoro dzieci podjęło wyzwanie. Był wśród nich Trevor McKinney. Pomysł chłopca był bardzo prosty: każda z trzech osób, którym pomógł, miała "podać dalej" - zrobić coś ważnego dla trojga ludzi. W ten sposób swoisty łańcuszek dobrych uczynków mógłby objąć cały świat. Proste, prawda? Otóż, niezupełnie. Trevor musi podejmować niełatwe decyzje i pokonywać różne trudności, by móc realizować swój plan. Czy mu się uda? Czy nie świadczy o naiwności wiara w to, że "można wszystko zmienić. Cały światowy porządek. Sprawić, że świat stanie się miejscem, w którym wszyscy będą chcieli żyć" (tamże, s. 263)? Zachęcam do przeczytania książki. Podacie dalej?

2012/03/04

Marcowa lista

W marcu na blogu będzie jak w garncu: trochę wzruszająco, trochę podróżniczo, trochę romantycznie i trochę kosmicznie. Oto lista książek na ten miesiąc:
1. Catherine Ryan Hyde, Podaj dalej
2. Jacek Pałkiewicz, Sztuka podróżowania
3. Cecelia Ahern, Na końcu tęczy
4. Eduardo Mendoza, Brak wiadomości od Gurba
Zapraszam do czytania :)

2012/02/29

Ana Veloso "Dziewczyna znad Rio Paraiso"


Spodziewałam się po tej książce trochę więcej. Owszem, historia tajemniczej Dziewczyny znad Rio Paraiso, która straciła pamięć, jest ciekawa. Interesujący jest także wątek morderstwa jej męża. Mamy zatem opowieść o miłości, kryminał, przygodę. Wydarzenia rozgrywają się w Brazylii na początku wieku XIX, dzięki czemu zyskujemy barwne tło historyczne. Autorka próbuje też zwrócić uwagę czytelnika na warstwę psychologiczną (trudne dzieciństwo bohaterki i jej późniejsze doświadczenia), na mechanizmy pamięci (Klara przypomina sobie najpierw zapachy i melodie, a później obrazy; najwcześniejsze wspomnienia powracają jako pierwsze). Czegoś jednak brakuje tej książce, by można ją było uznać za dobrą. Opowieść zbyt często zbliża się do pospolitego romansu, przez co historia staje się przewidywalna, a tytułowa postać wydaje się papierowa i mało wiarygodna.
Książkę Any Veloso czyta się dobrze, jednak mnie ta powieść zdecydowanie rozczarowała.

2012/02/25

Anna Dziewit-Meller i Marcin Meller "Gaumardżos! Opowieści z Gruzji"


Gruzja mnie zauroczyła! Wszystko zaczęło się od zeszłorocznej podróży, która nie doszła do skutku. W ramach przygotowań do wyjazdu zaczęłam szukać informacji o kraju, który miałam odwiedzić, a o którym nie wiedziałam prawie nic. Czytałam przewodniki i czasopisma. Oczywiście, przeszukiwałam też Internet. Kiedy znalazłam informację o wydaniu książki Anny Dziewit-Meller i Marcina Mellera, nie zastanawiałam się długo, czy ją kupić. Położyłam na półce, a data planowanego wyjazdu coraz bardziej się oddalała, aż stała się niemal niewidoczna gdzieś na horyzoncie. Książka czekała więc. Wreszcie sięgnęłam po nią, bo kusiła pięknymi zdjęciami i świetną okładką. W lutym, kiedy zima jeszcze w pełni, zdecydowałam się na wirtualną podróż do przepięknej Gruzji.
Autorzy już na początku informują, że ich książka nie jest ani klasycznym przewodnikiem, ani książką podróżniczą, ani zbiorem reportaży. Jest wszystkim po trochu. Jest zbiorem fascynujących i różnorodnych "opowieści z Gruzji". Dzięki temu czytelnik zyskuje wielowymiarowy obraz niezwykłego kraju. Historie zamieszczone w Gaumardżos! czyta się świetnie. Trudno mi było odłożyć książkę choć na moment. A kiedy przeczytałam ostatnią stronę, miałam ochotę zacząć gruzińską przygodę od początku. Czytelnik Gaumardżos! staje się uczestnikiem szalonej uczty, podczas której pyszne wino leje się strumieniami, goście tańczą, śpiewają, głośno rozmawiają. I snują opowieści. O przeszłości, o wojnie, o miłości, o literaturze, o jedzeniu, o winie, o świętowaniu, o tradycji etc. Z tych historii wyłania się niesamowicie barwny obraz Gruzji i jej mieszkańców.
Zachęcam gorąco do odbycia takiej wirtualnej podróży wraz z autorami książki i ich przyjaciółmi. Sama na pewno odwiedzę ponownie Gruzję. Mam nadzieję, że uda mi się też zorganizować rzeczywistą wyprawę do ojczyzny Szoty Rustawelego. Gaumardżos!

2012/02/18

Wojciech Kuczok "Moje projekcje. Lęki i pragnienia widza kinowego"


Wojciech Kuczok na początku swojej książki prezentuje własne poglądy na temat krytyki filmowej. Pisze o sztuce filmowej i sztuce pisania o kinie. Zauważa, że krytyka filmowa bywa niedoceniana. Nie zniechęca go to jednak. Kuczok tworzy teksty krytyczne, które traktować można jak odrębne utwory literackie. Nie brakuje w nich neologizmów, językowych zabaw, odwołań do dzieł filmowych i znanych książek. Autor Moich projekcji pisze przede wszystkim o kinie, ale też o sobie. Punkt wyjścia do opowieści o filmie stanowi często rodzinna historia lub zapis wspomnień z dzieciństwa, a wszystko to przedstawione jest z poczuciem humoru.
Książka jest zbiorem esejów dotyczących rozmaitych zjawisk filmowych (polecam szczególnie dwa teksty: Nieszczęściarz i Technologie przerażenia). Moje projekcje czyta się naprawdę świetnie niezależnie od tego, czy odbiorca widział filmy, o których mowa, czy też nie. Książka powstała z fascynacji światem kinematografii, z pasji. Chętnie przeczytałabym więcej podobnych tekstów Kuczoka.

2012/02/09

Cuca Canals "Płacz, Radosna"



Bohaterką książki hiszpańskiej pisarki jest niezwykła dziewczyna, która płacze złotymi łzami. Szczęściara? Ależ skąd! Życie wcale nie rozpieszcza Radosnej. Jej imię miało być zapowiedzią beztroskiej egzystencji, wolności od cierpienia. W kontekście losów kobiety zyskało jednak wydźwięk ironiczny. Można je traktować jako kpinę z pragnienia projektowania losu przez człowieka.
Głównym tematem utworu jest miłość. Bez niej niemożliwe jest zaznanie szczęścia. Niekiedy trzeba o nią walczyć lub dla niej cierpieć, ale warto. Bez wątpienia.
"- Miłością się nie najesz.
Na twarzy Mikołaja wykwitł szeroki uśmiech.
- Może i nie, ale nie ma na świecie nic piękniejszego" (Cuca Canals, Płacz, Radosna, Warszawa 2004, s. 76)
Miłość nie gwarantuje dostatku, ale bez niej bogactwo nic nie znaczy. Niby banały, ale w jak nietypową formę potrafiła je ubrać Cuca Canals. Autorka zaprasza czytelnika do świata realizmu magicznego, w którym znajdziemy nie tylko tysiące złotych łez, ale również szereg interesujących postaci.
Cuca Canals swoją opowieścią/przypowieścią skłania odbiorców do zastanowienia się nad sensem życia, istotą szczęścia, ceną, jaką płacą ludzie za odmienność, indywidualizm. Zachowuje przy tym dystans do świata, a także do pisania. Bawi się językiem. Wprowadza zapisy niezgodne z zasadami ortografii, tworzy ilustracje z liter.
Chociaż pomysł na historię o płaczącej złotymi łzami Radosnej jest ciekawy, książka mnie nie zachwyciła. Świat, w którym żyje główna bohaterka, jest pełen cierpienia i nienawiści. Momentami zło jest przytłaczające. Można odnieść wrażenie, że w takiej przestrzeni nie ma miejsca na szczęście. Chwilami drażniące są perypetie miłosne Radosnej i Mikołaja, którzy wciąż się mijają, gubią siebie i swoje uczucia gdzieś w tym okrutnym świecie.
Realizm magiczny to mój ukochany nurt w literaturze. Niezwykłość, poczucie humoru, odwołania do mitów i lokalnych wierzeń, wielowymiarowość prezentowanego świata niezmiennie mnie fascynuje. Mimo że historia Radosnej nie pochłonęła mnie tak, jak np. Sto lat samotności Marqueza, z pewnością sięgnę po inne książki Hiszpanki.

2012/02/02

Lutowa lista

Projekt styczniowy zakończony zgodnie z planem. Idzie dobrze, więc brnę dalej :) Oto lista książek na luty 2012r.:
Cuca Canals, Płacz, Radosna
Wojciech Kuczok, Moje projekcje
Anna Dziewit-Meller, Marcin Meller, Gaumardżos. Opowieści z Gruzji
Ana Veloso, Dziewczyna znad Rio Paraiso
Zapowiada się przyjemny miesiąc :)

2012/01/30

Wojciech Cejrowski "Rio Anaconda. Gringo i ostatni szaman plemienia Carapana"



Rio Anaconda czekała na mnie już od jakiegoś czasu. Przywiozłam ją z Targów Książki w Krakowie klika lat temu z autografem autora wewnątrz i postawiłam na półce. Zanim zaczęłam czytać, objeździła moich znajomych, jak na książkę podróżniczą przystało.
Cejrowski opowiada o świecie, który znika, umiera. Być może w jego książkach zamknięte zostały historie ostatnich przedstawicieli indiańskich plemion. Autor ma świadomość, że nikt po nim nie będzie świadkiem polowań, zabiegów kulinarnych, tajemniczych obrzędów. Dlatego właśnie zdecydował się o nich opowiedzieć. Dzięki temu próbuje ocalić od zapomnienia historię Indian. Cejrowski staje się więc duchowym spadkobiercą plemienia Carapana. Jego ostatnim kronikarzem.
Cejrowski jest podróżnikiem nietypowym. To nie on wysuwa się na pierwszy plan Opowieści. Najważniejsze jest to, co widział, czego doświadczył. Staje się oczami czytelników. Dzięki niemu odbywamy podróż w niedostępne zakamarki dżungli. I słuchamy... Bo Cejrowski właściwie nie pisze. On snuje Opowieść. Niezwykłą, z pogranicza jawy i snu, realną i magiczną jednocześnie. Słuchamy więc jak zaczarowani. Bo też chcemy zobaczyć, poczuć, poznać, zrozumieć, doświadczyć. A po wysłuchaniu jednej Opowieści, niecierpliwiąc się czekamy na kolejną.

2012/01/28

Haruki Murakami "Norwegian Wood"



http://www.muza.com.pl/?module=okladki&id=40828

Dawno już zamierzałam sięgnąć po którąś z książek Murakamiego, bo on taki modny, znany, wszyscy go czytują, cytują i zachwycają się, a ja tylko odkładam na "kiedyś". Wreszcie "kiedyś" nadeszło. Wybrałam Norwegian Wood, bo przeczytałam gdzieś, że to piękna historia o miłości.
Początek sugeruje, że nie będzie to banalny romans. Motywy samotności i śmierci powracają nieustannie. Murakami pisze o samobójstwach, chorobach i o strachu. Człowiek w jego powieści na podobieństwo bohaterów tragedii Eurypidesa tkwi w pułapce. Symbolem owego zamknięcia jest studnia. Ona też staje się obrazem łącznika pomiędzy światem żywych i umarłych. Mimo wszystko Norwegian Wood jest peanem na cześć życia i miłości. Śmierć to tylko część ludzkiej egzystencji. Aby być szczęśliwym człowiekiem, trzeba pozwolić odejść duchom zmarłych i iść naprzód.
Książkę Murakamiego czyta się bardzo dobrze. Losy poszczególnych bohaterów są ciekawe i przykuwają uwagę czytelnika. Miałam jednak wrażenie, że autor za dużo chciał zmieścić na niewielu stronach. Mnóstwo tu opowieści, a wszystkie prowadzą do jednego wniosku: warto żyć. Niektóre wątki pozostały niedokończone, przez co czułam pewien niedosyt. Murakami wielokrotnie odwołuje się do elementów współczesnej kultury: do piosenek, książek, filmów. Kocham intertekstualność, ale miałam wrażenie, że w Norwegian Wood tych "odsyłaczy" jest trochę za dużo.
Musiałam trochę pomarudzić, ale i tak polecam książkę Murakamiego. Sama też chętnie przeczytam inny jego tekst. Być może następnym razem pisarz zrobi na mnie lepsze wrażenie.

2012/01/15

Jose Saramago "Wszystkie imiona"



http://www.rebis.com.pl/rebis/public/news/news.html?co=print&id=963&instance=1000&lang=pl&parent=0

Człowiek, czyli... kto? A może co? Osoba, numer, imię? Co świadczy o wartości istoty ludzkiej? Czy prawda o człowieku ukryta jest w podstawowych danych o nim? Jeśli ludzie to tylko imiona i daty zapisane na cienkich kartonikach w zbiorach Archiwum Głównego Akt Stanu Cywilnego, to co dzieje się, kiedy dokumenty giną lub ulegają zniszczeniu? Człowiek traci tożsamość? Przestaje istnieć? Umiera? A może wraca do życia?
Wiele pytań dotyczących kondycji człowieka pojawia się po lekturze książki portugalskiego laureata Nagrody Nobla. Saramago dotyka nie tylko problemu wartości jednostki. Interesuje go również między innymi czas, a także motywacja ludzkich działań.
Losy kancelisty już od pierwszych stron przypominają historię Józefa K. z Procesu Kafki. Można też dostrzec pewne podobieństwo ukrywającego swoje działania pana Jose do zachowującego w tajemnicy popełnione morderstwo bohatera Zbrodni i kary Dostojewskiego.
Oprócz tych intertekstualnych gier w powieści moją uwagę zwróciła warstwa językowa tekstu. Przy poważnej tematyce Saramago nie rezygnuje z poczucia humoru. Uwielbiam jego ironiczne uwagi, np. "są też tacy ludzie, którzy tylko dlatego nie zbawili jeszcze świata, że jest to po prostu niemożliwe" (Jose Saramago, Wszystkie imiona, Poznań 1999, s. 85). Czytanie Wszystkich imion sprawiło mi ogromną przyjemność. Na pewno nie było to moje ostatnie spotkanie z prozą Portugalczyka.

2012/01/10

Markus Zusak "Złodziejka książek"


http://www.nk.com.pl/zlodziejka-ksiazek/1149/ksiazka.html

Pierwsza opisywana książka to prezent urodzinowy. Lektura z mojej biblioteczki na dobry początek roku, w którym zamierzam odkurzyć nieco regały.
Złodziejkę książek po prostu pochłonęłam, mimo że to utwór niemałych rozmiarów. Dawno już nie czułam takiej więzi z książką. Trudno było mi ją odłożyć nawet na chwilę. Nie tylko ze względu na warstwę słowną tekstu (historia Liesel jest bardzo dobrze napisana), ale również z powodu tematyki. Zusak pisze o czasach II wojny światowej. Losy wielu postaci są tragiczne. Podczas czytania czułam, że muszę towarzyszyć bohaterom do samego końca, że nie mogę zamknąć książki, bo wtedy oni zostaną sami, że muszę być z nimi w cierpieniu, a nierzadko "trzymać ich za rękę" w chwili śmierci. Kontakt ze Złodziejką książek był dla mnie czymś w rodzaju oddania sprawiedliwości ofiarom wojny.
Zusak doskonale skonstruował swoją powieść. Zaburza chronologię, mnoży wątki, ale książka nie staje się przez to mniej czytelna. Sprawia natomiast, że obraz życia w latach II wojny światowej staje się pełniejszy i ogromnie interesujący.
Złodziejka książek to bardzo dobra powieść. Poruszająca, ale jednocześnie pełna ciepła historia opowiedziana została przez Zusaka z humorem i niezwykłą wrażliwością. Polecam! I niech nie odstraszy Was format książki :)

2012/01/08

Nowy Rok. Nowy projekt

Wraz z Nowym Rokiem postanowiłam wprowadzić w życie trochę zmian i rozpocząć nowe zadania. Jednym z nich będzie nowy projekt blogowy.
Pomysł: 1 książka na tydzień - przeczytana, przemyślana, przeanalizowana i opisana.
Czas trwania: Mam nadzieję, że cały rok :)
Lista lektur: Tytuły książek będę podawała na początku każdego miesiąca, nie na cały rok z góry. Wykaz taki będzie zatem obejmował książki do przeczytania w danym miesiącu.

Lista na styczeń 2012r.:
Markus Zusak, Złodziejka książek
Jose Saramago, Wszystkie imiona
Haruki Murakami, Norwegian Wood
Wojciech Cejrowski, Rio Anaconda
Wyzwanie podjęte!
Trzymajcie kciuki :)