2012/05/30

Lucy Maud Montgomery "Ania z Wyspy Księcia Edwarda"



Dawno już nie byłam na Zielonym Wzgórzu. Nie odwiedzałam też Złotego Brzegu przez jakiś czas. Dopiero teraz postanowiłam sprawdzić, co dzieje się u państwa Blythe'ów. Trochę się obawiałam, że czar opowieści o losach Ani już minął, że po tylu latach nie będzie mi łatwo przebrnąć przez tekst Lucy Maud Montgomery. Jakże się myliłam! Kiedy zaczęłam czytać, trudno mi było odłożyć książkę. Ponowne spotkanie z mieszkańcami Wyspy Księcia Edwarda było jak powrót do dzieciństwa, do najprzyjemniejszych chwil. Opowiadania zebrane w tym tomie mają w sobie to, co najlepsze w serii książek o rudowłosej Ani Shirley - ciepło, humor, optymizm. I chociaż nie brak w nich tragicznych zdarzeń, to jednak przekonują, że zawsze jest nadzieja, bo życie toczy się dalej.
W utworach Lucy Maud Montgomery wzrusza mnie nieustannie wiara w ludzi, w sprawiedliwość i triumf miłości. Jej opowiadania, chociaż nie ma w nich wiedźm ani krasnoludków, są trochę jak baśnie, w których zło przegrywa, a dobro zwycięża. Są to jednak historie, w które nawet dorosłym nietrudno uwierzyć :)

2012/05/22

Joanna Szczepkowska "Kocham Paula McCartneya"



Czytanie powieści Szczepkowskiej było dla mnie jak powrót do dzieciństwa. Przywoływałam obrazy, słowa, zapachy, uczucia. Bawiłam się jak mała dziewczynka. Czasem uśmiechałam się do książki i miałam ochotę krzyknąć: "U mnie było tak samo!". Niekiedy jednak ze zdziwieniem stwierdzałam, że "U mnie było inaczej".
Podróżowałam sobie zatem po przeszłości razem z bohaterami powieści Szczepkowskiej. Wędrówka była bardzo przyjemna - wzruszająca, zaskakująca i zabawna. Ale książka nie jest ani podręcznikiem historii, ani zapisem wspomnień. To opowieść o losach czterech kobiet, których lata dzieciństwa i młodości przypadły na okres PRL-u. Historia dziewczynek naznaczona została tajemnicą, którą czytelnik niespiesznie, krok po kroku odkrywa na kolejnych stronach książki. Do podróży w czasie i przestrzeni (Warszawa, połowa lat sześćdziesiątych) można więc dodać nową atrakcję - zabawę w detektywa. Ja się nie nudziłam :)

2012/05/12

Ałbena Grabowska-Grzyb "Tam, gdzie urodził się Orfeusz"


Niedawno wędrowałam z Blondynką po śladach Ernesta Che Guevary, a teraz postanowiłam dotrzeć Tam, gdzie urodził się Orfeusz. Z Kuby błyskawicznie przeniosłam się więc do Bułgarii.
Ałbena Grabowska-Grzyb opowiada o kraju, w którym spędziła dzieciństwo i do którego wraca w dorosłym już życiu. Opisuje zwyczaje obowiązujące w Rodopach, przekazuje bułgarskie legendy. W swoją opowieść umiejętnie wplata informacje o historii kraju, literaturze i kulturze. O jedzeniu pisze tak, że można niemal poczuć smak i zapach sera sirene, cygańskiej banicy, łukanki, milinek i wielu, wielu innych pyszności. Wszystko to składa się na rozległą panoramę Bułgarii i tworzy możliwie pełny obraz życia w Rodopach, czyli właśnie Tam, gdzie urodził się Orfeusz.
Kiedy razem z autorką podróżowałam w czasie i przestrzeni szukając śladów mitycznego bohatera, zwracałam uwagę na miejsce kobiety w bułgarskim społeczeństwie, na podobieństwa językowe i kulturowe pomiędzy Polską a krajem położonym nad Morzem Czarnym. Przede wszystkim jednak byłam zachwycona serdecznością mieszkańców Czepełare. Po skończonej wyprawie z żalem odłożyłam książkę. Postanowiłam jednak, że wrócę kiedyś do Bułgarii :)

2012/05/05

Katarzyna Krenz "W ogrodzie Mirandy"



To już drugie moje spotkanie z prozą Katarzyny Krenz (pierwszą książką autorki, z jaką się zetknęłam, była "Lekcja tańca", którą gorąco polecam!). Tak jak poprzednie, było bardzo przyjemne. Dopisałam zatem autorkę do listy moich ulubionych autorów.
Katarzyna Krenz prezentuje tym razem historię kobiety, która po utracie niemal wszystkiego próbuje odnaleźć się na emigracji i na nowo buduje swoje życie. Trudna sytuacja, w jakiej się znalazła, wymaga od niej ogromnej odwagi, konsekwencji i zaradności.
"W ogrodzie Mirandy" to niezwykle ciepła i mądra opowieść o marzeniach i sile niezbędnej do ich realizacji, o przyjaźni, miłości, poszukiwaniu szczęścia.
Jako czytelnik lubię się delektować książkami Katarzyny Krenz. Staram się je niespiesznie smakować, a nie połykać, ponieważ chcę jak najdłużej pozostać w świecie przedstawionym, wcale nie wolnym od nieszczęść (a dzięki temu realistycznym), ale przepełnionym nadzieją.
Warto przeczytać!

2012/05/01

Majowa lista

Książka niejedno ma imię...
1. Katarzyna Krenz, W ogrodzie Mirandy
2. Ałbena Grabowska-Grzyb, Tam, gdzie urodził się Orfeusz
3. Joanna Szczepkowska, Kocham Paula McCartneya
4. Lucy Maud Montgomery, Ania z Wyspy Księcia Edwarda