2012/05/30
Lucy Maud Montgomery "Ania z Wyspy Księcia Edwarda"
Dawno już nie byłam na Zielonym Wzgórzu. Nie odwiedzałam też Złotego Brzegu przez jakiś czas. Dopiero teraz postanowiłam sprawdzić, co dzieje się u państwa Blythe'ów. Trochę się obawiałam, że czar opowieści o losach Ani już minął, że po tylu latach nie będzie mi łatwo przebrnąć przez tekst Lucy Maud Montgomery. Jakże się myliłam! Kiedy zaczęłam czytać, trudno mi było odłożyć książkę. Ponowne spotkanie z mieszkańcami Wyspy Księcia Edwarda było jak powrót do dzieciństwa, do najprzyjemniejszych chwil. Opowiadania zebrane w tym tomie mają w sobie to, co najlepsze w serii książek o rudowłosej Ani Shirley - ciepło, humor, optymizm. I chociaż nie brak w nich tragicznych zdarzeń, to jednak przekonują, że zawsze jest nadzieja, bo życie toczy się dalej.
W utworach Lucy Maud Montgomery wzrusza mnie nieustannie wiara w ludzi, w sprawiedliwość i triumf miłości. Jej opowiadania, chociaż nie ma w nich wiedźm ani krasnoludków, są trochę jak baśnie, w których zło przegrywa, a dobro zwycięża. Są to jednak historie, w które nawet dorosłym nietrudno uwierzyć :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz