2013/09/25

Jan Izydor Sztaudynger "Szczęście z datą wczorajszą"


O szczęściu raz jeszcze. Dziś o tym minionym, o takim, do którego chciałoby się powrócić.
O szczęśliwym dzieciństwie pisze Sztaudynger z zachwytem. Gdy wspomina zdarzenia z dalekiej przeszłości, stara się być szczery i dba o szczegóły. Z wielkim szacunkiem pisze o przyrodzie, z miłością i wrażliwością opowiada o bliskich. W codzienności dostrzega cuda, a w ludziach - ciepło, delikatność, a także porządność, którą uznaje za cechę niezbędną.
Mimo tęsknoty za przeszłością, Szczęście z datą wczorajszą nie jest łzawą opowieścią o powrocie do dziecięcej Arkadii, a to za sprawą humoru i prawdziwego bogactwa anegdot. I chociaż te krótkie opowiastki dotyczą osób i zdarzeń sprzed wielu lat, nadal bawią.
Dodam jeszcze, że podróż w czasie z Janem Izydorem Sztaudyngerem to wielka literacka uczta. Autor oczarowuje kulturą języka i pięknym słownictwem, które odchodzi w zapomnienie. Jego wspomnienia uczą uważności, szacunku do przeszłości oraz teraźniejszości, zachęcają do chwytania momentów szczęścia, radości i przechowywania ich w skarbnicy pamięci, by można było do nich powracać jak do bezpiecznego domu rodzinnego.

2013/09/20

Lynn Flewelling "Szczęście w mrokach"


Chyba nigdy nie spotkałam osoby, która narzekałaby na nadmiar szczęścia. Wiadomo przecież, że szczęście się przydaje. Jest bardzo pomocne na co dzień, a niekiedy - wręcz niezbędne. Na przykład w mrokach.
Chociaż nie jestem wielką fanką fantasy, od dawna chciałam przeczytać książkę Lynn Flewelling. Słyszałam o niej tyle pozytywnych opinii, że chciałam się wreszcie przekonać, ile warte jest Szczęście w mrokach. Nie żałuję. Przez ponad pięćset stron podążałam za bohaterami coraz dalej w mrok. Śledziłam ich losy z rosnącym zainteresowaniem, a na koniec... poczułam niedosyt. Chciałam wiedzieć, co później działo się z postaciami, które zdążyłam już polubić. Chciałam też wyjaśnić zarysowane zaledwie tajemnice ich przeszłości. Żeby te swoje zachcianki spełnić, będę musiała sięgnąć po kolejne części cyklu. Przede mną zatem jeszcze mnóstwo niezwykłych przygód! Powiem więcej: chętnie poznam inne oblicza literatury fantasy i w następną podróż wybiorę się być może w towarzystwie Wiedźmina :)

2013/09/16

Gretchen Craft Rubin "Projekt szczęście"


Ludzie marzą o SZCZĘŚCIU, ale czy szczęście można sobie zaplanować? Można sobie postanowić: będę szczęśliwy/szczęśliwa? Autorzy licznych poradników i książek z zakresu motywacji przekonują, że znaleźli receptę na szczęście, poznali sekret, którym chcą się podzielić z innymi. Biorąc do ręki książkę Gretchen Craft Rubin postanowiłam sprawdzić, w jaki sposób mogę zaprojektować swoje szczęście.
Publikacja podzielona została na sekcje poświęcone różnym sferom życia (witalność, małżeństwo, praca etc.). W ten sposób uporządkowano wskazówki dotyczące poprawy naszej egzystencji. Zyskujemy ponadto listę konkretnych zadań, jakie musimy wykonać, by osiągnąć nasz cel - szczęście. "Wcześniej kładź się spać", "Pobudzaj swój mózg", "Bądź skarbnicą szczęśliwych wspomnień", "Zdobądź trzech nowych przyjaciół" - to tylko niektóre z wielu złotych rad autorki. Wśród moich ulubionych znalazły się: "Ciesz się już teraz", "Nie unikaj przygód" oraz najważniejsze - "Znajdź czas na czytanie" :)
Język książki jest bardzo przystępny, co ułatwia przyswajanie informacji i sprawia, że kolejne rozdziały wręcz się połyka. Można nawet odnieść wrażenie, że podobną książkę byłby w stanie napisać każdy z nas. Większość ma przecież osobiste doświadczenia związane z dążeniem do szczęścia.
Chociaż główne przesłanie tekstu nie jest wielkim odkryciem (najważniejsze to być sobą i robić to, co się lubi), książka może stać się inspiracją do wprowadzenia zmian w życiu, a tym samym - do rozpoczęcia własnego PROJEKTU SZCZĘŚCIE.

2013/09/12

Wrześniowa lista

Szczęśliwy wrzesień...

1. Gretchen Craft Rubin, Projekt szczęście
2. Lynn Flewelling, Szczęście w mrokach
3. Jan Izydor Sztaudynger, Szczęście z datą wczorajszą
4. Wojciech Żukrowski, Szczęściarz

2013/08/30

Cuca Canals "500 000 opowieści o miłości"


Na Wyspie Łososia, u stóp Czarnego Wulkanu panuje epidemia. Epidemia miłości. Wywołało ją wyznanie Andrei Rolnik, która za pośrednictwem mediów chciała odnaleźć ukochanego. Od tej pory miłość zdominowała życie Łososian. Tak narodził się "romantyzm kolektywny".
Wszędzie spotkać można było zakochane pary. Młodzi i starzy, biedni i bogaci - wszyscy dotknięci zostali nową "chorobą". Ile było ofiar epidemii? "Tabloid Wyjątkowi obliczył, ile nowych historii miłosnych zdarzyło się od czasu, gdy narodził się romantyzm kolektywny: ponad pięćset tysięcy w niecałe trzy miesiące" (Cuca Canals, 500 000 opowieści o miłości, Warszawa 2007, s. 77). Niektórzy "chorowali" wielokrotnie: "Pewien kochliwy młodzieniec z Bielinki w ciągu zaledwie dwóch miesięcy wytatuował sobie na każdym ramieniu po dziesięć kobiecych imion, tyle bowiem przeżył w tym czasie historii miłosnych. Zważywszy, iż skończył dopiero dwadzieścia dwa lata, należało się spodziewać, że jeśli utrzyma tempo, wkrótce będzie potrzebował więcej ramion niż ma ośmiornica" (Cuca Canals, 500 000 opowieści o miłości, Warszawa 2007, s. 65).
Niestety, moda na miłość nie wszystkim przyniosła szczęście. Niektórzy rozpaczali, ponieważ ich uczucie nie było odwzajemnione. Nasiliła się fala samobójstw. Media nie pozostały obojętne. Popularny stał się poradnik, który informował "jak umrzeć z godnością, bez cierpień i amatorszczyzny" (Cuca Canals, 500 000 opowieści o miłości, Warszawa 2007, s. 129).
Powieść hiszpańskiej autorki wpisuje się w nurt realizmu magicznego, który uwielbiam, więc czytanie o losach Andrei Rolnik sprawiło mi ogromną przyjemność. Wiele tu barwnych postaci i niezwykłych zdarzeń, a cała historia opowiedziana jest z dużym poczuciem humoru. Jeśli chcecie się dowiedzieć, czy główna bohaterka odnalazła ukochanego, wybierzcie się w podróż na Wyspę Łososia :)

Charles Waldemar "Miłość, pasja i sława. Powieść o Paganinim"


"Historia muzyki zna niewielu wirtuozów, którzy by tak zadziwili i zachwycili świat, jak to uczynił skrzypek Niccolo Paganini". Charles Waldemar napisał powieść o artyście, w której fakty mieszają się z fikcją. I choć książka ta nie jest dziełem na miarę kompozycji włoskiego muzyka, warto przeczytać opowieść o dziewiętnastowiecznym celebrycie.
Paganini urodził się, by grać. Muzyka towarzyszyła mu od najmłodszych lat. To przez nią wyrażał radość, miłość, ale też ból i rozpacz. Grał tak, że kobiety mdlały, a krytykom brakowało słów, by wyrazić podziw dla jego kunsztu. Dzięki swoim nadzwyczajnym umiejętnościom stał się sławny i zyskał ogromne grono wielbicielek w całej Europie. Zauroczone panny, mężatki i wdowy wprost rzucały się w jego ramiona. Paganini z żadną z nich nie stworzył jednak trwałego związku. Skrzypce, które pokochał od pierwszego wejrzenia, stały się jego najwierniejszym przyjacielem.
Książkę Charlesa Waldemara czyta się jak powieść awanturniczo-przygodową. Romanse, zdrady, skandale... Historie niczym z pierwszych stron współczesnych tabloidów. Razić może (lub bawić) niekiedy język. Przeczytać można na przykład o jednej z kobiet, iż "ogień neapolitańskiego słońca zdawał się gorzeć w jej żyłach" (Charles Waldemar, Miłość, pasja i sława. Powieść o Paganinim, Kraków 1976, s. 221). Podobnych świadectw wyobraźni i inwencji twórczej autora nie brakuje. Dzięki temu potraktowałam opisane historie z przymrużeniem oka, jak wiadomości zamieszczane na portalach plotkarskich. Jest to w końcu "Powieść o Paganinim", a nie biografia. Odrobina zmyślenia dozwolona i usprawiedliwiona.

2013/08/28

Josie Lloyd, Emlyn Rees "Historie miłosne"


Tytuł powieści sugerować może lekką, łatwą i przyjemną lekturę na wakacje. Jak jest w istocie? Przyjemność - tak, ale z lekkością i łatwością jest już mały problem. Na szczęście! Dzięki temu nie jest to jedynie cukierkowa, banalna opowiastka, choć czasem o banał się ociera.
Losy czworga głównych bohaterów splatają się w jednym miejscu - w pobliżu Wzgórza Straconych Dusz. Miejsce to tajemnicze, dotknięte tragedią i owiane legendą. Prawda o nim bardzo długo pozostawała w ukryciu. Czy reżyserce Ellen uda się rozwikłać zagadkę? A może zrobi to Ned - architekt, który jest odpowiedzialny za odrestaurowanie pobliskiej posiadłości, albo romantyczka Verity? Jakie informacje ukrywa Jimmy - nastolatek, którego przyjaciel zginął w okolicy?
Ellen, Ned, Verity, Jimmy - każdy z bohaterów przynosi na Wzgórze Straconych Dusz własny bagaż doświadczeń. To właśnie przeszłość jest tu najbardziej interesująca. Czytelnik może się poczuć jak detektyw odkrywający kolejne tajemnice. Gdyby nie one i gdyby nie obserwacja zmagań poszczególnych osób z dawnymi problemami, byłaby to przewidywalna, przeciętnie napisana powieść. W moich oczach ostatnie rozdziały uratowały książkę.