2010/03/27

Teofil Gautier, "Podróż do Hiszpanii"

Na co zwracasz uwagę, gdy podróżujesz? Na budynki? Na ludzi? Na przyrodę? A może na zapachy? Co zapamiętujesz? Co widzisz, gdy wspominasz miejsca, w których byłeś? Od czego byś zaczął, gdybyś miał opisać swoją wyprawę?
Teofil Gautier w książce "Podróż do Hiszpanii" spisał swoje wrażenia z pobytu w ojczyźnie Cervantesa. Na co zwraca uwagę romantyczny pisarz? Przede wszystkim na architekturę. Zwłaszcza na zabytki mauretańskie. Gautier ubolewa nad wygnaniem Arabów z Hiszpanii i zahamowaniem rozwoju ich sztuki. Być może stąd bierze się jego niechęć do rodaków Cervantesa. Podróżnik jest rozdrażniony ich zwyczajami. Niechętnie słucha też języka hiszpańskiego. Zachwyca się natomiast corridą. Opisy aren i walk z bykami są niezwykle drobiazgowe. Niekiedy nawet drastyczne. Zaskakujące, że człowiek obdarzony ponadprzeciętną wrażliwością (wszak Gautier tworzył poezję, był przedstawicielem francuskiego romantyzmu) dostrzega piękno w zwyczaju mordowania zwierząt. Niebezpieczeństwo staje się dla niego pociągające, wyzwala emocje, a obrazy walk pozostają w pamięci.
O ile przez fragmenty dotyczące corridy starałam się jak najszybciej przemknąć, muszę przyznać, że opisy pereł hiszpańskiej architektury przykuwały moją uwagę na dłużej. Gautier objawia się w nich jako niezwykle wnikliwy obserwator. Dostrzega każdy szczegół i dokonuje jego analizy. Tworzy swoisty przewodnik po Hiszpanii, listę miejsc, które trzeba zobaczyć. Czy współcześnie te zapiski z XIX wieku mogą się przydać? To zależy od podejścia do podróżowania i od pomysłu na wyprawę. Ja chętnie porównałabym dzisiejszy wygląd ważniejszych budowli w Hiszpanii z obrazami nakreślonymi ponad sto pięćdziesiąt lat temu przez Teofila Gautiera. Jego opisy architektonicznych pereł same stają się dziełami sztuki. Materiałem, w którym zostały wykonane, nie jest już jednak kamień, jak w przypadku prezentowanych budowli, lecz słowo, którym Gautier posługuje się w sposób iście mistrzowski.

2010/02/18

Radość czytania

Ponieważ zbliża się wiosna, postanowiłam przeprowadzić reanimację mojego bloga. Do tego nowego początku, kolejnych narodzin Zaczytanej przyczynił się film "Ogród Luizy", na który trafiłam w chwili lutowego przygnębienia, a także zbiór esejów Amosa Oza "Opowieść się rozpoczyna". Polecam owe dwie rzeczy jako lekarstwa na brak słońca.
"Ogród Luizy" zauroczył mnie nie tylko próbą podjęcia problematyki psychologicznej, którą w kinie bardzo cenię, ale również bardzo dobrymi dialogami i kreacjami aktorskimi. Marcin Dorociński staje się w filmie gangsterem o wielkim sercu. Nie można go nie pokochać. Nie oparła mu się zatem tytułowa Luiza grana przez Patrycję Soliman. Miejsce spotkania tych dwojga jest tyleż nietypowe, co intrygujące. Szpital psychiatryczny nie jest wszak popularnym tłem dla historii miłosnych. Wydawałoby się, że izolacja daje poczucie bezpieczeństwa, jest symbolem innej rzeczywistości, która pozbawiona jest codziennych problemów. To tylko pozory. W rzeczywistości bowiem prezentowana przestrzeń staje się miniaturą realnego świata ze wszystkimi zagrożeniami i konfliktami. Mimo drobnych niedociągnięć film warto zobaczyć. Nieczęsto pojawia się naprawdę interesująca polska produkcja.
Eseje Oza polecam szczególnie filologom. Skutkiem ubocznym studiów może być bowiem niechęć do książek lub skrzywienie zawodowe, które nie pozwala czerpać przyjemności z czytania, gdyż każe się skupiać na technikach zastosowanych przez pisarzy i na wytykaniu twórcom błędów. Dzięki tekstom zamieszczonym w tomie "Opowieść się rozpoczyna" można obudzić w sobie naiwnego czytelnika i cieszyć się z każdej lektury. Oz zachęca do zabawy słowami, symbolami, skojarzeniami. Nie powinniśmy szukać w tekstach odbicia rzeczywistości. Książki mają prezentować inny świat, który intrygowałby i pociągał odbiorcę.
"Dobry czytelnik powinien być w trakcie lektury zatopiony w niej właśnie, nie w dookolnych widokach" - Amos Oz.
Takiego zatopienia w lekturze i radości czerpanej z czytania życzę wszystkim czytaczom.