2012/04/12

Alessandro D'Avenia "Biała jak mleko, czerwona jak krew"


Leo pisze: "Dla szesnastoletnich ludzi świat ma wymiary szkolnego podwórka". W przypadku głównego bohatera powieści nie jest to jednak prawda. Myśli Leo nie krążą wyłącznie wokół spraw szkolnych. Chłopiec zastanawia się nad sensem życia i próbuje zdefiniować miłość. Trudne doświadczenia sprawiają, że dojrzewa na naszych oczach. Uczucie, jakie łączy go z Beatrice, wpływa na zmianę jego podejścia do życia, do religii. Początkowo zanurzony w popkulturze, cytujący Batmana, bo "Batman ma zawsze rację", nie wierzący w istnienie Boga, bo "słownik T9 nie podrzuca słowa Bóg", poszukujący w internecie rozwiązania wszelkich problemów Leo dzięki chorej na białaczce dziewczynce odkrywa, na czym polega tajemnica szczęścia: "trzeba być sobą, nic więcej". Bohater powieści przestaje wątpić w zasadność wiary. Stwierdza: "Jeżeli Beatrice pisze do Boga, to znaczy, że Bóg na pewno istnieje". Przede wszystkim jednak uczy się akceptować życie i kochać je.
Książkę czyta się bardzo dobrze, ale po świetnym początku powieść traci nieco na oryginalności, zbliżając się do Oskara i pani Róży Schmitta. Na szczęście, zakończenie ratuje historię. Dzięki niemu nie jest to tylko kolejna łzawa opowieść o chorobie i wartości życia. Biała jak mleko, czerwona jak krew zyskuje szerszy wymiar i staje się bardziej uniwersalna. Trzeba zwrócić ponadto uwagę na operowanie kolorami i aluzje literackie (odwołania do twórczości Dantego). Z pewnością warto przeczytać tę wzruszającą historię.

Brak komentarzy: