Marzenie o dalekiej podróży zachęciło mnie do sięgnięcia po utwór "Ajudah", który pochodzi z cyklu "Sonety krymskie" Adama Mickiewicza. Porwałam się więc na wieszcza naszego narodowego. Zachwycają mnie te "spienione bałwany", które "zdobędą ląd w tryumfie i na powrót, zbiegi, miecą za sobą muszle, perły i korale". Fascynujący obraz morza. Przyroda, jak to w romantyzmie, nieujarzmiona i niebezpieczna, ale jakże piękna! Romantyzm z pewnością gdzieś w duszy mi gra. Ta dzikość i wolność, uczucia, z których każde (zarówno pozytywne, jak i negatywne) ma moc wprost porażającą. Do tego wszystkiego wschodnie tło, a więc nie tylko nieokiełznana przyroda, ale też żywa rosyjska dusza. Chyba jednak Wschód nie jest jedynym obszarem, który pozwala się pozbyć wszystkich ograniczeń. Myślę, że każda podróż może mieć moc wyzwalającą. Mam nadzieję...
Muszę wspomnieć jeszcze o zakończeniu sonetu. Zdaniem podmiotu lirycznego, uczucia rodzą poezję. Myślę, że leżą u podstaw sztuki w ogóle. Szczególnie tak silne wzruszenia i namiętności, jakie dominowały w epoce romantyzmu. Do tworzenia zachęcają też podróże. Zauważyłam, że im częściej wyjeżdżam (nawet niedaleko), tym większe pragnienie utrwalenia tych chwil odczuwam. Jakby nie wystarczyło mi zapamiętywanie. Muszę jeszcze fotografować, a często i opisywać. Jak wielka musi być chęć dzielenia się przeżyciami! Tymi smutnymi i radosnymi, zaskakującymi i zupełnie zwykłymi. A wszystko to część mnie. Podróże pomagają więc nie tylko odkrywać nowe miejsca, ale też sprawiają, że docieram do prawdy o sobie i wciąż dokładam nowe drobinki do mojej osobowości. Nawet najkrótsza wyprawa może się stać powodem wielkiej zmiany. Czasem wystarczy zwykły spacer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz