2013/07/22

Joanne Harris "Czekolada"


Czekoladę można połknąć jednego dnia. Ja jednak wolałam kosztować ją niespiesznie, żeby dłużej cieszyć się jej smakiem.
Książka Joanne Harris poleżała na mojej półce parę lat. Zanim ją przeczytałam, kilka razy obejrzałam film, który powstał na podstawie wspomnianej powieści. Myślałam zatem, że wiem, czego się spodziewać. Wydawało mi się, iż książka będzie bardzo pozytywną, ale dość prostą historią o miłości i o przemianie. Myliłam się. Powieść jest znacznie bogatsza i bardziej magiczna.
Film i jego literacki pierwowzór to dwie różne opowieści, które łączy główny wątek - przybycie Vianne wraz z córką do małego francuskiego miasteczka. Co dzieje się później? Obecność kobiety sprawia, że w Lansquenet zachodzą duże zmiany.
Vianne, która jako pierwsza w miasteczku ośmiela się nosić kolorowe stroje (barwą dominującą jest czerwień), staje się symbolem życia. Toczy walkę z Człowiekiem w Czerni - uosobieniem śmierci. Starcie jest niezwykle trudne. Kto wygra? Czy mieszkańcy Lansquenet pozostaną wierni obowiązującym w miasteczku zasadom? A może tajemnicza kobieta oczaruje ich wszystkich?
Historia opowiedziana przez Joanne Harris pełna jest niezwykłych zdarzeń i barwnych postaci. To jednak, co dla mnie było najważniejsze, to ogromna pozytywna siła powieści. W naszym zabieganym świecie zapomina się często o przeszłości, o uczuciach, o życzliwości. Człowiek wciąż stawia granice: to jest dobre, a tamto złe; to jest białe, tamto czarne; to jest nasze, tamto obce... A czemu służą podziały? Stają się powodem wyznaczania kolejnych linii, izolują i budzą negatywne emocje. Vianne wie, że można budować relacje, tworzyć wspólnotę mimo różnic kulturowych, religijnych, obyczajowych. Wyznaje: "Ja, córka mojej matki, z oczami szeroko otwartymi słuchałam jej uroczych apokryfów na kanwie opowieści o Mitrze, Baldurze Pięknym, Ozyrysie i Quetzalcoatlu, pradawnym meksykańskim bogu, przeplatanych baśniami o latających czekoladach, latających dywanach i Potrójnej Bogini, i o kryształowej jaskini Aladyna pełnej dziwów, i o innej jaskini, w której Jezus zmartwychwstał po trzech dniach. Amen, abrakadabra, amen" (Joanne Harris, Czekolada, Warszawa 2000, s. 126). Jest bowiem coś, co łączy wszystkich ludzi. To pragnienie szczęścia, które jest "proste jak szklanka, jak czekolada albo też kręte jak ścieżki serca. Gorzkie. Słodkie. Żywe" (Joanne Harris, Czekolada, Warszawa 2000, s. 209).
Skusicie się na czekoladową ucztę? Polecam gorąco!

2 komentarze:

martusza pisze...

Brzmi baaaardzo kusząco, ale z braku książki pod ręką póki co połakomię się na "zwykłą" czekoladę :)

Zaczytana pisze...

Smacznego :)